Będąc jednym z oryginalnych posterów (i pytając o pozwolenie Admina) pozwalam sobie na trochę prac paleontologicznych i ożywiam temat. Poniższy tekst jest tłumaczeniem mojej własnej pracy, oryginalnie opublikowanej po angielsku na innej stronie i zachowanej w duchu Dinoworld, i mam nadzieję, że jest zaledwie pierwszym z nowych światów które się tutaj pojawią.
55 MYA. Patagonia.
Nastało Paleoceńsko-Eoceńskie maksimum termalne. Globalne temperatury są 8 stopni Celsjusza wyższe niż w czasach "współczesnych". Ten gorący i wilgotny klimat sprzyja rozwojowi lasów naokoło globu, z sub-tropikalnymi i nawet tropikalnymi roślinami pojawiającymi się tak daleko na północ jak Grenlandia, i tak daleko na południe jak Antarktyda. Taka dominacja lasów promuje zwierzęta mniejsze i zwinniejsze niż olbrzymie dinozaury wcześniejszych równin, a fauna Patagonii nie jest tutaj wyjątkiem.
Choć kontynent ten wyróżnia się wciąż niezwykłą różnorodnością zauropodów, których miejsce na innych kontynentach zostało w dużej mierze zajęte przez rozmaite ornitopody, południowoamerykańskie zauropody wykazywały silny trend w kierunku mniejszych rozmiarów ciała już podczas schyłku Kredy. Teraz nawet bardziej niż przedtem, wszechobecne Saltazaurydy rzadko przekraczają 10 metrów długości, z gatunkami tak małymi jak zaledwie 7 metrów nie będącymi niczym niezwykłym.
Największym mieszkańcem Patagonii w tych czasach jest Metriotitan Patagonicus, typowy Saltazauryd którego najstarsze osobniki mogą dorastać do nawet 12 metrów długości. Nawet taki nieimponujący jak na zauropoda rozmiar ciała może być problematyczny w gęstych lasach, znacznie limitując mobilność zwierzęcia. By temu przeciwdziałać, w dodatku do preferowania mniej zarośniętych obszarów, wędrujące stada Metriotytanów wyrywają z korzeniami wszystkie mniejsze drzewa i inne rośliny na swojej drodze, tworząc pasy nieosłoniętej i pełnej zmiażdżonych roślin ściółki leśnej za sobą. Z tego powodu za stadami Metriotytanów zawsze można znaleźć podążające małe, owadożerne teropody, na przykład różnorodne Alvarezaurdy , wykorzystujących łatwe źródło pokarmu ze zmiażdżonych pni i rozrytej gleby. Ich obecność zaś przyciąga większe drapieżniki.
Jednym ze wspomnianych owadożerców jest Mezonykus Myrmecophagus, rozwinięty Alvarezauryd wyróżniającym się rozmiarem jego pojedynczych pazurów na przednich łapach, znacznie większych niż u jego przodków 10 milionów lat wcześniej. Ta dziwaczna adaptacja w pozornie zanikających kończynach zdradza specjalizację zwierzęcia, gdyż te pojedyncze pazury są świetnym narzędziem do zrywania kory z pniaków oraz rozkopywania kopców termitów w poszukiwaniu pokarmu. W przyszłych Alverezaurydach pazury te ewentualnie będą również służyć jako obrona przed drapieżnikami, jednak teraz 2-metrowe Celurozaury zdecydowanie preferują ucieczkę zamiast walki.
Wyżej w łańcuchy pokarmowym mamy widok niegdyś rzadki na południowej półkuli, dromeozauryda. Austraroraptor Ultimatus jest najnowszym gatunkiem z długotrwałego rodzaju który pojawił się w Ameryce Południowej ponad 15 milionów lat wcześniej. Ten rodzaj stosunkowo rzadkiego dużego dromeozauryda osiąga 6 metrów długości, czyniąc go teraz jednym z większych drapieżników tych terenów. Kiedy wcześniej musiał żyć w cieniu większych Abelizaurydów oraz ostatnich Karcharodontozaurydów, pod tymi gęstymi koronami drzew raptor znalazł się w znacznie lepszej sytuacji, pozwalając mu zająć miejsce wyższe w łańcuchu pokarmowym bez znacznych zmian biologicznych. Polując samotnie, Austraroraptory nie są skore do ryzykownego polowania na tytanozaury, nawet przy zmniejszonym rozmiarze tychże w porównaniu do ich przodków. Drapieżniki te znacznie preferują polować na rozmaite małe i średnie ornitopody, poruszające się małymi stadami po okolicznych lasach. Nie pogardzą one również Alverezaurydami.
Szczytowymi drapieżnikami tego ekosystemu wciąż są blisko powiązany z Karnotaurem Abelizaurydy, zwierzęta te musiały jednak stawić czoła kilku problemom od schyłku Kredy. W toku ewolucji Karnotaur i jego krewni poświęcili dużą część swojej zwrotności w biegu na rzecz samej szybkości. Kiedy taka adaptacja była całkiem przydatna na otwartych równinach, w obecnym środowisku Carnotaurini zostały zmuszone do powrotu do bycia drapieżnikami zasadzkowymi zamiast ścigania swoich ofiar, gdyż przy ich limitowanej zwrotności próby biegania z pełną prędkością przez gęste lasy mogą zakończyć się fatalnie.
7-metrowy Pycnonemovenator Horridus jest jednym z takich Abelizaurydów. Nie tak wyspecjalizowany jak niegdysiejszy Karnotaur, ten teropod jest największym drapieżnikiem zamieszkujących teraz okoliczne lasy. Jego już przedtem zanikające kończyny przednie są jeszcze mniejsze niż u jego przodków, gdyż nawet tak małe kikuty są wciąż niepotrzebnym problemem podczas poruszania się przez gęstą knieję. Pycnonemovenator jest typowym drapieżnikiem zasadzkowym, ukrywającym się w roślinności dzięki swemu zielono-brązowemu ubarwieniu i szybko skaczącym na przechodzącą zdobycz. Nadzwyczajnie rozwinięte mięśnie w ogonie, służące przodkom tego zwierzęcia do osiągania większych prędkości w biegu, w przypadku tego drapieżnika służą do wykonywania długich i zabójczo szybkich skoków z pozycji ukrycia. Pycnonemovenator jest zdecydowanie bardziej umięśniony od swoich przodków, bardziej przypominając mocniej zbudowane szczytowe drapieżniki innych kontynentów niż spokrewnionych z nim sprinterów. Choć drapieżnik ten bez wahania zaatakuje mniejsze zauropody przy odpowiedniej okazji, i jego preferowaną zwierzyną są łatwiejsze w pokonaniu ornitopody.
Chociaż nie tak wszechobecne jak na półkuli północnej, hadrozaurydy odnoszą pewien stopień sukcesu również na półkuli południowej. Dorastający do prawie 6 metrów długości Megalobrachius Patagonicus jest bardzo specyficznym przykładem tej grupy. Ten iguanodontyd wykazuje cechy całkowicie unikalne względem jego północnych kuzynów. Zgodnie z jego nazwą rodzajową, posiada on bowiem nadzwyczaj rozwinięte kończyny przednie w porównaniu do innych Hadrozaurydów.
Poświęcając umiejętność stawania na tylnych kończynach, ta nowa linia hadrozaurydów wykształciła porównywalną długość i muskulaturę przednich i tylnych kończyn. Te lekko zbudowane zwierzęta narazie specjalizują się w szybkich unikach i zwrotach w leśnym środowisku , jednak za kilka milionów lat ochłodzenie klimatu przyniesie w te okolice nowy rodzaj środowiska, trawiaste równiny. Potomkowie Megalobrachiusa w końcu zostaną jedną z najliczniejszych grup przemierzających sawanny i stepy Ameryki Południowej przez miliony lat, na razie jednak nic w tych względnie skromnych roślinożercach nie zdradza takiej przyszłości.
Są rzeczy pod naszymi stopami, które nie śniły się filozofom.